ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO 11 II 2018

KATEDRA

ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO – 11 II 2018  

T: Czy można odnaleźć w chorobie jakiś sens?

Najmilsi!

Dzisiaj, to jest 11 lutego - we wspomnienie Matki Boskiej Lourdzkiej - obchodzimy w tym roku już XXV Światowy Dzień Chorego. Jak zapewne wiemy to św. Jan Paweł II w 1992 r. zainicjował doroczne obchody dnia, w którym niejako przymusił świat do innego spojrzenia na chorych. Bynajmniej nie poprzez pryzmat finansowych problemów służby zdrowia, albo konkretnej jednostki chorobowej, czy też kalectwa. Ale święty Papież chciał zwrócić też naszą uwagę na fakt, że każdy chory na świecie jest obrazem cierpiącego Chrystusa.

Powróćmy myślami do dzisiejszej ewangelii. Ewangelista Marek opisuje uzdrowienie trędowatego, który przyszedł do Jezusa, błagając o zdrowie. Choroba trądu
i dzisiaj budzi lęk u wielu milionów ludzi. A w czasach Chrystusa chory na trąd był skazany na dozgonną izolację od reszty społeczeństwa. Był, jednym słowem, wyklęty
z normalnego życia. Taki chory powoli umierał z dala od zdrowych.

Największym szczęściem ewangelijnego trędowatego było to, że spotkał Chrystusa. To, że drogi jego życia w tym dniu przecięły się z drogami przechodzącego opodal Zbawiciela. Proste słowa Jezusa: „Chcę, bądź oczyszczony” - doprowadzają do uzdrowienia trędowatego. Największym darem uzdrowienia było przywrócenie chorego do życia i jego powrót do swojej rodziny, do swojego środowiska, wspólnoty.

Najmilsi! Chrystusowe spojrzenie na świat chorych i cierpiących zdeterminowało Kościół do kontynuowania tej drogi jako swojej misji. Bo w swoich dziejach chorzy zawsze byli w centrum zainteresowania Kościoła. W historii świata wszelkiego rodzaju szpitale, przytułki, noclegownie, hospicja czy lazarety były owocem zatroskania Kościoła o potrzebującego człowieka. Nawet gdy obecnie spojrzymy na najbliższe nam okolice odnajdziemy wiele śladów zatroskania Kościoła o chorych. Dla przykładu: obecny wojewódzki szpital na ul. Katowickiej wybudował przed wojną ks. Josef Kubis, proboszcz katedry opolskiej. Dopiero po wojnie szpital ten został znacjonalizowany. W Czarnowąsach i Nysie od lat siostry zakonne prowadzą domy dla dzieci obarczonych niedorozwojem. Są też Domy Starców prowadzone przez siostry franciszkanki w Opolu i Dobrzeniu Wielkim. Potężny kompleks szpitalny w Branicach to autorskie dzieło biskupa Józefa Nathana, też po wojnie znacjonalizowane. Można też przypomnieć działania diecezjalnej Caritas i setki pielęgniarek zaangażowanych w pomoc chorym i seniorom. W każdym szpitalu duszpasterzują też kapelani, jako nieodzowny element zatroskania o duchowe dobro chorych. Tych kilka przykładów pokazuje nam, jak zatroskanie o chorych i seniorów jest ważnym elementem życia Kościoła.

Dosadnie wyraził tą prawdę papież Franciszek, który 9 listopada 2013 r., zwracając się do zgromadzonych w Auli Pawła VI chorych i ich opiekunów powiedział, że ubodzy i chorzy są "bogactwem dla Kościoła". Papież wręcz apelował: "Nie wstydźcie się być cennym skarbem Kościoła".

Te proste słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka można zdecydowanie zadedykować właśnie wam -chorym, cierpiącym i seniorom - jeżeli jesteście zjednoczeni z Chrystusem, jesteście największym bogactwem Kościoła.

Ale stykając się realnie z jakąś poważną chorobą możemy zapytać: Czy rzeczywiście z przekleństwa choroby Bóg potrafił wywieźć jakieś dobro? Odpowiedź może być tylko jedna: zawsze - jeżeli człowiek idzie przez życie pod rękę
z Jezusem.

Tę prawdę doskonale obrazują wydarzenia sprzed kilku laty (2014 r.). W Nysie 10 stycznia 2014 r. zmarła na raka 40 - letnia matka sześciorga dzieci. Zapewne dla wielu z nas taka informacja może być jedynie smutnym potwierdzeniem faktu, że poważna choroba i w konsekwencji śmierć, może być jedynie gorzkim unicestwieniem marnego, ludzkiego życia. A jednak wydarzenia z Nysy przeczą tak prostemu wnioskowaniu. Otóż umieranie tej młodej kobiety, małżonki i matki może być dla każdego z nas pięknym obrazem, a zarazem świadectwem umierania kogoś związanego dosłownie - na życie doczesne i wieczne - z Jezusem Chrystusem – Panem Życia i Śmierci. Jeszcze na miesiąc przed śmiercią, świadoma swego stanu zdrowia, czy raczej choroby masakrującej jej ciało, Magdalena dała świadectwo na antenie radia Plus: Owszem, modlę się prosząc Jezusa: Jeżeli chcesz, możesz mnie uzdrowić, ale w tym wszystkim, bądź wola Twoja. A do swojego męża często mówiła, że jeżeli ją Bóg zawoła, to jest spokojna, bo wie, że przywita ją w niebie Jezus i Maryja. Właśnie w piątek 10 stycznia tego roku (2014), kiedy umierała w godzinie miłosierdzia, mąż Mariusz czuwając przy niej, wyczuwając jej ostanie chwile ziemskiego życia powiedział jej: Magdo, jeżeli widzisz Jezusa, Maryję i świętych, to idź śmiało do Jezusa, nie zatrzymuj się. I tak zasnęła w Panu. Jej 19-letnia sąsiadka powiedziała po pogrzebie: Gdyby Pan Jezus ją uzdrowił, to by był jeden cud, ale od śmierci Magdy dzieją się nieustanne cuda nawróceń. Nawet wczoraj – jak mi opowiadano – nawróciła się pewna kobieta, mówiąc, że po śmierci Magdy, nie może już tak dalej żyć, musi wrócić do Boga.      

Najmilsi!

Dlatego każde cierpienie, nawet to najmniej po ludzku zrozumiałe, jest w oczach Bożych bezcenne. Dobrze wyraził tę prawdę zmarły już kardynał Pragi Frantisek Tomasek (+ 4 VIII 1992), który kiedyś powiedział:

Kto pracuje dla Kościoła, robi wiele,

Kto modli się za Kościół, robi więcej,

ale ten, kto cierpi dla Kościoła, robi wszystko.

W tych słowach kardynał podsumował swoje życie, które było naznaczone jednym pasmem cierpień związanych z komunistycznymi prześladowaniami, jakie całe życie mu towarzyszyły.

Bo tylko w świetle śmierci i zmartwychwstania Chrystusa choroba nie jawi się już, jako wydarzenie wyłącznie negatywne. Choroba jest postrzegana raczej, jako doświadczenie „Bożego nawiedzenia" dane po to, ażeby wyzwalało miłość, ażeby rodziło uczynki miłości bliźniego, ażeby całą ludzką cywilizację przetwarzało w cywilizację miłości.

Jan Paweł II, w przemówieniu wygłoszonym w Wiedniu w 1983 r. mówił: Ale świat bez ludzi chorych - choć to zabrzmi może paradoksalnie, byłby światem uboższym o przeżycie ludzkiego współczucia, uboższym o doświadczenie nieegoistycznej, niekiedy wręcz heroicznej miłości”.

Tak więc - Najmilsi! Chorzy uczą nas być dobrymi, chorzy i seniorzy dają nam szansę służby Chrystusowi. Tak więc - popatrz na seniorów, popatrz na chorych i zobacz w ich obliczu obraz Chrystusa, który czeka na twoje dobre słowo, na twój dobry gest, który czeka na twoją miłość.

Amen.

Do góry